Uwaga Programy! Dzisiaj na wyświetlaczu macie okazję
podziwiać odcinek nr 3 serii notek o soundtrackach. Tym razem pod mikroskop
trafia ścieżka dźwiękowa z filmu Tron: Dziedzictwo popełniona przez duet w
hełmach – Daft Punk. Ścieżka dźwiękowa, która, powiem wam już teraz, wymiata.
Jest tak dobra, że złośliwcy twierdzą, że sam film jest 2 godzinnym
teledyskiem.

Druga część to natomiast czysto elektroniczne nagrania
takie jak słynny „Derezzed”. Pozornie chaotyczne, stało się prawdziwą wizytówką
całego filmu, na długo przed premierą. Mimo, że ma w sobie jakiś taki magnetyzm
to przyznam wam się, że tak przewałkowałem to nagranie, że teraz nie jestem w
stanie go słuchać. Ale na obronę powiem, że znam ludzi, którzy z całego soundtracka
lubią jedynie to nagranie. Znacznie bardziej podoba mi się „Solar Sailer”,
dający słuchaczom wytchnienie i ładnie współgrający z chwilą zadumy w scenie z
tym utworem. Na równi z nim (i wyżej niż „Derezzed”) stawiam też „End of line”,
który najbardziej ze wszystkich nagrań nosi na sobie znamiona duetu w kaskach.
Świetna linia melodii poprzecinana wstawkami dźwiękowymi jak z gier z epoki
8-bitów.
Według mnie najlepiej z całego soundtracka prezentują się
utwory, które łączą klasyczne instrumenty z elektronicznym brzmieniem. Taki choćby
„C.L.U”, towarzyszący dynamicznej scenie walki w powietrzu. Dwa, zdawałoby się
przeciwne, motywy współgrają ze sobą w ładnej harmonii, co słychać chyba
najbardziej w połowie nagrania. W bardzo podobnym tonie utrzymany jest „TheGame Has Changed”. Moje ulubione utwory?
Przede wszystkim fenomenalny „Disc Wars” (skrzypce, skrzypce, skrzyyyypce!!), w którym w połowie orkiestra symfoniczna oddaje pałeczkę komputerowi. Szczerze, za każdym razem gdy mam coś napisać ten utwór leci w tle; jest taki… motywujący i zagrzewający. Po prostu świetna robota! Drugi, z moich ulubionych utworów to „The Grid”.
Fenomenalna wstawka z Jeffem Bridgesem (grającym jedną z głównych partii w filmie) w roli narratora opisującym świat Sieci PRAWIE dorównuje narratorskim dokonaniom takiej jednejosoby. Po jego gadce następuje bardzo ładny motyw elektroniczny, świetnie wprowadzający w nastrój całego soundtracka.
Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o nagraniu, które
nie znalazło się na płycie ze ścieżką dźwiękową. Mam tu na myśli „Separate Ways(Worlds Apart)”, które pojawia się, gdy pierwszy raz od 20 lat ktoś wchodzi do
salonu gier. Świetne nagranie, stanowiące nie dość, że komentarz odnośnie
relacji głównego bohatera z ojcem, to świetną grę na nostalgii, przypominającą
mi czasy gdy podobne piosenki leciały w salonach do których ja chodziłem. Także
tego… nigdy nie byłem dobry w pisaniu zakończeń więc ujmę to tak: to koniec tej
notki. Tradycyjnie zapraszam do komentowania i sugerowania co mam zrecenzować
za tydzień.
Hehe ^^ "Separate Ways"
OdpowiedzUsuńCiężko mi oceniać każdy utwór osobno, bo dla mnie jako całość ścieżka jest super, chociaż niektóre kawałki nie robią na mnie wrażenia. Nie będę kłamać, że "Derezzed" nie jest moim ulubionym kawałkiem, bo jest :P Ale może to dlatego, ze w dalszym ciągu pamiętam tą scenę i to mrowienie na policzkach, które jej towarzyszyło :)
Moje propozycje na kolejne sądtraki to ścieżki z dwóch serii anime: Cowboy Bebop (tu radzę przyjrzeć się słowom do Live in Baghdad, być może uda Ci się znaleźć info dlaczego takie są, w razie czego służę radą) i ścieżka do Trigun.
OdpowiedzUsuń