sobota, 23 marca 2013

Sobota z soundtrackiem: Tron Dziedzictwo



Uwaga Programy! Dzisiaj na wyświetlaczu macie okazję podziwiać odcinek nr 3 serii notek o soundtrackach. Tym razem pod mikroskop trafia ścieżka dźwiękowa z filmu Tron: Dziedzictwo popełniona przez duet w hełmach – Daft Punk. Ścieżka dźwiękowa, która, powiem wam już teraz, wymiata. Jest tak dobra, że złośliwcy twierdzą, że sam film jest 2 godzinnym teledyskiem.

Ale, ale… nie spawnowaliśmy się tutaj by wymieniać linie dialogowe o filmie prawda? A więc: z grubsza soundtrack można podzielić na dwie części – jedną zajmują utwory zdominowane przez motywy czysto symfoniczne a drugą elektroniczny orgazm znany też jako „nagrania zrobione przez Daft Punk”. Przyjrzyjmy się więc poszczególnym częściom, zaczynając od tej, w której dominuje orkiestra. O dziwo jest ona.. mocno standardowa. Partie smyczkowe mimo, że ujęte w ramy bardzo prostego motywu przewodniego tutaj sprawdzają się świetnie. Oczywiście to może być kompletnie moje wrażenie, gdyż na dźwięk jakichkolwiek skrzypiec aż mi piksele w ciele wibrują. Zresztą, sprawdźcie sobie sami: macie tutaj utwór o nazwie „Flynn Lives”, rozpoczynający się najbardziej oczywistymi skrzypcami jakie słyszałem. Ale co z tego! Brzmi to fantastycznie! Oprócz niego jest jeszcze kilka czysto symfonicznych utworów (no z małymi elektro-wstawkami), z których na wymienienie zasługuje „Adagio forTRON”, w którym ładnie, szczególnie w ostatnich sekundach, przebrzmiewa smutek opowieści o upadku tworów ISO.

Druga część to natomiast czysto elektroniczne nagrania takie jak słynny „Derezzed”. Pozornie chaotyczne, stało się prawdziwą wizytówką całego filmu, na długo przed premierą. Mimo, że ma w sobie jakiś taki magnetyzm to przyznam wam się, że tak przewałkowałem to nagranie, że teraz nie jestem w stanie go słuchać. Ale na obronę powiem, że znam ludzi, którzy z całego soundtracka lubią jedynie to nagranie. Znacznie bardziej podoba mi się „Solar Sailer”, dający słuchaczom wytchnienie i ładnie współgrający z chwilą zadumy w scenie z tym utworem. Na równi z nim (i wyżej niż „Derezzed”) stawiam też „End of line”, który najbardziej ze wszystkich nagrań nosi na sobie znamiona duetu w kaskach. Świetna linia melodii poprzecinana wstawkami dźwiękowymi jak z gier z epoki 8-bitów.

Według mnie najlepiej z całego soundtracka prezentują się utwory, które łączą klasyczne instrumenty z elektronicznym brzmieniem. Taki choćby „C.L.U”, towarzyszący dynamicznej scenie walki w powietrzu. Dwa, zdawałoby się przeciwne, motywy współgrają ze sobą w ładnej harmonii, co słychać chyba najbardziej w połowie nagrania. W bardzo podobnym tonie utrzymany jest „TheGame Has Changed”. Moje ulubione utwory?


Przede wszystkim fenomenalny „Disc Wars” (skrzypce, skrzypce, skrzyyyypce!!), w którym w połowie orkiestra symfoniczna oddaje pałeczkę komputerowi. Szczerze, za każdym razem gdy mam coś napisać ten utwór leci w tle; jest taki… motywujący i zagrzewający. Po prostu świetna robota! Drugi, z moich ulubionych utworów to „The Grid”.


Fenomenalna wstawka z Jeffem Bridgesem (grającym jedną z głównych partii w filmie) w roli narratora opisującym świat Sieci PRAWIE dorównuje narratorskim dokonaniom takiej jednejosoby. Po jego gadce następuje bardzo ładny motyw elektroniczny, świetnie wprowadzający w nastrój całego soundtracka.

Na zakończenie warto jeszcze wspomnieć o nagraniu, które nie znalazło się na płycie ze ścieżką dźwiękową. Mam tu na myśli „Separate Ways(Worlds Apart)”, które pojawia się, gdy pierwszy raz od 20 lat ktoś wchodzi do salonu gier. Świetne nagranie, stanowiące nie dość, że komentarz odnośnie relacji głównego bohatera z ojcem, to świetną grę na nostalgii, przypominającą mi czasy gdy podobne piosenki leciały w salonach do których ja chodziłem. Także tego… nigdy nie byłem dobry w pisaniu zakończeń więc ujmę to tak: to koniec tej notki. Tradycyjnie zapraszam do komentowania i sugerowania co mam zrecenzować za tydzień.

2 komentarze:

  1. Hehe ^^ "Separate Ways"
    Ciężko mi oceniać każdy utwór osobno, bo dla mnie jako całość ścieżka jest super, chociaż niektóre kawałki nie robią na mnie wrażenia. Nie będę kłamać, że "Derezzed" nie jest moim ulubionym kawałkiem, bo jest :P Ale może to dlatego, ze w dalszym ciągu pamiętam tą scenę i to mrowienie na policzkach, które jej towarzyszyło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje propozycje na kolejne sądtraki to ścieżki z dwóch serii anime: Cowboy Bebop (tu radzę przyjrzeć się słowom do Live in Baghdad, być może uda Ci się znaleźć info dlaczego takie są, w razie czego służę radą) i ścieżka do Trigun.

    OdpowiedzUsuń