piątek, 31 sierpnia 2012

Czekamy na: Atlas Chmur.



Zaintrygował mnie ten film od pierwszej chwili gdy o nim usłyszałem, a fakt że w ten projekt zaangażowani są bracia…yyyy… rodzeństwo Wachowskich (to ci od Matrixa) tylko podsyca moje zainteresowanie. Z okazji wypuszczenia nowych fotek z tej produkcji chciałbym przybliżyć wam co to dokładnie za film i dlaczego na samą myśl chce mi się podskakiwać i wrzeszczeć jak uradowane japońskie dzieci.

„Atlas Chmur” to film oparty na książce pod tym samym tytułem, opowiadającej sześć (zdawałoby się różnych i niepołączonych) historii, dziejących się w różnych czasach i różnych miejscach. Książka to średnio udany mariaż kilku gatunków a wśród bohaterów znajdziemy między innymi amerykańskiego XIX-wiecznego notariusza, współczesnego brytyjskiego wydawcę czy kobietę-klon z Seulu przyszłości. Z tego co udało mi się zaobserwować główny motyw filmu będzie się jednak różnił od tego z książki. Rozchodzić się mianowicie będzie o to w jaki sposób losy różnych osób potrafią się splątać na przestrzeni dziejów. Niemałą rolę w całości odegra reinkarnacja, która w książce była jedynie wspomniana, zaznaczona przelotnie i pełniła funkcję jednej z możliwości interpretacji. Moim zdaniem film na tym sporo zyska, gdyż z luźno połączonych historyjek stworzy jedną spójną całość.

Ale czy na pewno uda się to osiągnąć bez zbytniego gmatwania fabuły? Ciężko stwierdzić, bo z tego co się orientowałem to żadna z 6ciu historii z książki nie została wycięta, a materiału jest tam w pip. Pierwsze opinie również sugerują, że film ma bardzo pokręconą fabułę. Ale nie martwcie się zbytnio: testowano to na amerykańcach, a oni mają obniżony próg pojmowania (jakw przypadku reakcji na śmierć Neila Armstronga: znanego saksofonisty i kolarza) . Jakakolwiek by fabuła nie była jednego jestem pewien: oprawa filmu (zdjęcia, efekty itp.) urwie tylną część ciała o 4-literowej nazwie. Zresztą zwróćcie uwagę na zdjęcia a potem na trailer który zalinkowałem na samym końcu notki. Oczywiście pojawią się zarzuty, że film sili się na artyzm i artystyczną oprawę i, że wygląda sztucznie. A ja na to wam odpowiem: niech ci którzy tak mówią wracają ślinić się do swoich durnych kwadratów na ścianach w galeriach.

Uwagę zwraca też niesamowita charakteryzacja. Jako, że każdy z aktorów (z doborowej obsady, bo wystąpią m.in. Tom Hanks, Halle Berry, Hugh Grant czy Hugo Weaving) będzie grał po kilka skrajnie różnych od siebie postaci, konieczne było odpowiednie ich umalowanie. Powiem wam, że patrzę na te zdjęcia i już wiem, że Oscara w kategorii Charakteryzacja mają w kieszeni. Poniżej macie zdjęcie 4 wcieleń Hugo Weavinga i Hugh Granta w wersji lubię-ludzkie-mięsko-sobie-pojeść:







Nadzieje są ogromne; szanse, że coś może pójść nie tak również. W każdym razie sporego potencjału nie da się nie zauważyć. Życzę sobie i wam moi drodzy byśmy nie mieli powtórki z Johna Cartera: dobrego filmu, który kompletnie się nie zwrócił i poniósł miażdżącą klapę.




PS. Trailer trwa 6 min. Oglądajcie cały. Warto

środa, 29 sierpnia 2012

Nowa nadzieja.


Witajcie moi drodzy w inauguracyjnej notce. Z mojego doświadczenia wynika, że mało która notka początkowa wywołuje odlot u jej czytaczy, dlatego też postanowiłem wam to trochę uprzyjemnić. Poniższy wstęp, oczywiście oprócz spełniania nudnej/standardowej funkcji informacyjnej, jest też swoistym mini-konkursem (nagrodą jest jedynie moje uznanie: nie stać mnie jeszcze żeby wam fundować jakieś auta w ramach wygranej). W każdym akapicie, łącznie z tym który właśnie czytacie, ukryłem dwa tytuły filmów, które są w jakiś sposób powiązane ze sobą (np. tematyką albo jakaś konkretną postacią czy studiem filmowym) Wszystkie tytuły (i to jak zostały powiązane) proszę wypisywać w komentarzach, a ja wracam do sedna sprawy czyli przedstawienia wam czym do cholipki jest to całe Kino Myśli? I czy będzie przyjemnie się czytać?

Liczę, że spędzicie przyjemniej czas niż Arnold w Pamięci Absolutnej








Otóż jest to blog o kinie (a dla tych z was którzy sprzedaliby swoje matki za garść dolarów żeby dowiedzieć się czegoś więcej zapraszam tutaj: to mój poprzedni projekt, teraz w stanie zawieszenia ). Oczywiście nie ograniczę się do przedstawienia wam suchych recenzji filmów, lecz podam wam także newsy i ciekawostki ze świata około-filmowego przepuszczone przez subiektywne sito mojego mózgu. Chcę wam za wszelką cenę przedstawić cały przemysł filmowy tak byście zorientowali się jak działa (dzięki pieniądzom), co go napędza (pieniądze), kto pociąga za sznurki (pieniądze). Nurtują was pytania dlaczego ktoś chce robić sequel filmu który odniósł spektakularną klapę? Dlaczego ciągle produkuje się tandetne komedie romantyczne? Mnie też i dlatego postaram się dostarczyć wam odpowiedzi na te i podobne pytania.

Oczywiście na same recenzje też możecie liczyć. Pod lupę będę brał zarówno filmy nowe jak i stare. Ostatnio doszedłem bowiem do wniosku, że nie każdy dysponuje pamięcią absolutną i nie musi pamiętać wszystkich hitów/kultowych filmów jakie kiedykolwiek widział. Dlatego też co jakiś czas będę umieszczał opis konfrontacji starszych filmów z dzisiejszymi realiami. Potraktujcie to jako swoisty eksperyment, jako podróż w przeszłość przez ciemne zwierciadło taśmy celuloidowej. Przy okazji takich wycieczek nie omieszkam również napomknąć o ówczesnych realiach filmowych. 

Plan publikowania mam następujący: raz w tygodniu będę wrzucał większą notkę (termin publikacji jeszcze muszę sam sobie ustalić) a oprócz tego przez całe siedem dni w tygodniu będę poszukiwał ciekawych wydarzeń branżowych w stylu pojawienia się nowego zwiastuna (a nie wiadomości o tym jak Pan i Pani Smith potknęli się na czerwonym dywaniku burząc ich misternie skonstruowane przez chirurga fasady), których nie omieszkam opublikować i skomentować w krótkiej acz treściwej notce.

Na koniec chciałbym polecić moje konta na Twitterze i Facebooku gdzie będę również informował o nowych notkach, konkursach czy po prostu wrzucał jakieś informacje, których na blogu nie znajdziecie. Do tego chciałbym zaznaczyć drogi Czytelniku, że ten blog nie jest tylko dla Twoich oczu i że bez problemu możesz go przekazywać dalej, bo jak to się mówi: „świat to za mało”.