Dziś będzie, krótko, na temat i bez ściemy. Poniżej prezentuję wam nowy
zwiastun Hobbita:
Moje przemyślenia na temat zwiastuna? Po pierwsze: zwiastun pokazuje
mnóstwo nigdy wcześniej nie widzianych scen, co w dzisiejszych czasach
trailerowego recyklingu zasługuje na uznanie; oczywiście wszystkie te sceny
pochodzą z pierwszej części z planowanej na trylogię serii (o tym więcej za
chwilkę). Dobrze też widzieć, że nie nastąpiły żadne znaczące zmiany w obsadzie
i np. Agent Smith pozostał Elrondem a Galadriela… Galadrielą (co ona tutaj
właściwie robi?). Jedyne zastrzeżenie mam takie, że ten zwiastun, mimo faktu że
super i w ogóle, nie kopie w szczękę tak jak poprzedni. Dlaczego, pytacie? Cóż
przede wszystkim brakuje w nim tego:
Powróćmy jednak do kwestii Hobbita jako trylogii. Jakiś czas temu
planowano jedynie dwie części. To i tak spotkało się z pewnym oporem, w końcu
książka ma tylko 300 stron i wszyscy myśleli, że to tani skok na kasę. I według
mnie mieli rację. Jednakże pod koniec lipca reżyser, Peter Jackson, ogłosił, że
Hobbity będą trzy. W uzasadnieniu stwierdził, że warto by rozszerzyć uniwersum
o historie zawarte w dodatkach książkowego „Władcy Pierścieni” i „Silmarillionu”
oraz o notatki samego Tolkiena. Pierwszy, o pełnym tytule „Hobbit: Niezwykła
Podróż” ukaże się 28 grudnia 2012; następne, czyli (jeszcze bez polskich
tytułów) „Hobbit: The Desolation of Smaug” i „Hobbit: There and Back Again” swoją
premierę będą miały kolejno w grudniu 2013 i lipcu 2014. Wszystkie w
przepięknym, bezbłędnym i jakże potrzebnym 3D.
Według mnie to jest już tak oczywisty skok na kasę, że bardziej dałoby
się tylko jeśliby twórcy napadli na prawdziwy bank. Ale… jeśli ktoś ma mnie
okradać to wolę już Petera Jacksona, który czuje Śródziemie jak nikt inny. Ehh..
ponarzekałem trochę ale i tak wszyscy wiemy, że i tak pobiegnę na Hobbita wpodskokach, nie ważne ile części by miał.