niedziela, 19 maja 2013

Weekend z soundtrackiem: Drive.

Jak widzicie wieści o śmierci "weekendu z soundtrackiem" są mocno przesadzone! W dzisiejszej edycji przyjrzymy się bliżej muzyce ze świetnego filmu z Ryanem Goslingiem, którą skomponował niejaki Cliff Martinez - były perkusista Red Hot Chili Peppers. Zanim jednak przejdę do opisu poszczególnych nagrań chcę wam przedstawić pokrótce moją teorię dotyczącą muzyki filmowej. Otóż z grubsza można ją podzielić na dwa rodzaje. Pierwszy to taka ścieżka dźwiękowa, która atakuje nasze uszy i wbija się pod czaszkę niczym wiertarka udarowa wbijająca się... pod czaszkę. Do tej kategorii należą soundtracki z takich filmów jak Jurassic Park, Gwiezdne Wojny, Powrót do przyszłości czy Indiana Jones - ścieżka dźwiękowa staje się w tej kategorii na równie rozpoznawalna co film. Co innego z drugą kategorią: w niej soundtrack wtapia się w tło i to czasami tak mocno, że po filmie nie jesteśmy w stanie powiedzieć czy było słychać jakąkolwiek muzykę. Zatem... do jakiej kategorii należy soundtrack do "Drive"? Cóż... do obu.


Jest to film, który bez muzyki nie mógłby istnieć. Dosłownie! Dawno nie widziałem żeby muzyka była tak nierozerwalnie połączona z filmem - to ona nadaje mu ten niesamowity klimat lat 80tych. Jednakże większość z tych, którzy "Drive" widzieli rozpoznaje maksymalnie 5 z 19 nagrań, które znalazły się na płytce. Reszta tak idealnie wtapia się w tło, że nawet specjalnie przesłuchując je na potrzeby tej notki musiałem się wybitnie skupiać, żeby je zarejestrować w głowie. I tu pojawia się pewien problem: dlaczego wydawcy ścieżki dźwiękowej zdecydowali się umieścić wszystkie charakterystyczne nagrania na początku? Przez to mamy niezłego kopa na początku a potem zasypiamy. Lepiej by było nadać temu jakąś dynamikę. No, ale dość ględzenia! Przybyliście tu posłuchać muzyki to muzyki posłuchacie!



Utwór "I Drive" idealnie opisuje nam postać Kierowcy - jest spokojny i opanowany, choć trochę chłodny. Słuchając tego nagrania mam wrażenie, że twórca musiał być non stop jakiś... nieobecny, zupełnie jakby patrzył się gdzieś w dal, znajdując się we własnym Pudełku Nicości®. Jako motyw przewodni Kierowcy sprawdza się to wyśmienicie, bowiem jak wiedzą ci co oglądali "Drive" ten film tak na prawdę składa się tylko ze spojrzeń. Drugim utworem, który chciałem wyróżnić zanim przejdę do klasyków, jest "Bride of Deluxe".



Zaczynający się motywem Kierowcy, szybko przechodzi w pozytywne i żywsze tony. Słuchając tego nagrania mam przed oczami scenę jazdy przez ruchliwe miasto tylko, że... puszczoną na przewijaniu w przód. Kapujecie o co mi chodzi? A gdy pod koniec nagrania wchodzi fortepian... no miodzio! Utwór ten jest dla mnie symbolem zmiany jaka zaszła w głównym bohaterze: od chłodnego i wyrachowanego specjalisty do kogoś, kto robi to co słuszne i odkrywa własne człowieczeństwo. Widoczne jest to tym bardziej, że "I Drive" jest pierwszym nagraniem z tych skomponowanych przez Cliffa Martineza a "Bride of Deluxe" ostatnim, spinającym całość. Mając za sobą omówienie wkładu Cliffa Martineza przejdźmy do dania głównego: nagrań innych zespołów, które zostały użyte w filmie. Na pierwszy ogień idzie użyty w czołówce filmu "Nightcall" francuskiego muzyka Kavinsky'ego. Cały utwór macie w poniższym linku a tutaj spójrzcie na napisy początkowe do "Drive", które powiedzą wam wszystko o klimacie filmu:



Nic tylko zarzucić kasetę do odtwarzacza w samochodzie i jechać po prostu przed siebie, późną nocą, ze światłami latarni odbijającymi się w masce samochodu. No czysta poezja, no. Tak naprawdę wałkuję to nagranie już chyba drugi rok a i tak nie mam go dosyć! Kolejne dwa nagrania zostały wybrane przez reżysera ponieważ idealnie podkreślają, że "Drive" ma też cechy baśniowe (dama w opałach, rycerz w czterokołowym rumaku itp) są to kolejno "Under Your Spell" (z wokalem łudząco podobnym do głosu niejakiej Zooey Deschanel) i "A Real Hero", którego możecie posłuchać poniżej. Z obu tych nagrań bardziej do gustu chyba przypadło mi "A Real Hero" - idealnie współgrające z końcową sceną i świetnie komentujące poczynania Kierowcy.



Ciekawostką jest to, że wszystkie te utwory z klimatem z lat 80tych zostały nagrane w latach 2007-2011, ot taki wyraz mody na retro brzmienie. Na dzisiaj to by było na tyle. Jak zwykle ciekaw jestem waszych odczuć po przesłuchaniu tych utworów oraz czekam na sugestię odnośnie tego co opisać za tydzień. Jako bonus na pożegnanie pozwoliłem sobie zamieścić jeszcze jeden, różniący się od innych utwór, który dość często jest pomijany w dyskusjach o soundtracku do "Drive". Przepięknie rozwijający się kawałek z miażdżącym wokalem, skomponowany został przez weterana soundtracków, Riza Ortolaniego, który ostatnio przeżywa za sprawą Quentina Tarantino renesans.

6 komentarzy:

  1. Całego soundtracku nie słuchałam, ale moim faworytem jest "Nightcall" ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. W mojej opinii muza pasuje do filmu, ale bez niego nie jestem w stanie jej słuchać :(.

    OdpowiedzUsuń
  3. Titoli di testa mi się nawet podoba.

    pozdrawiam
    Kulnaro o kulturze

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście uważam,że dobrze dobrana ścieżka dźwiękowa do filmu do polowa sukcesu;D choć film średnio przypadł mi do gustu to jego soundtrack jest fajny;) serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. słuchałem kiedyś - rewelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo mocno rzucilo mi sie w oczy Ryan Gosling i to przycmilo cala reszte:D Lubie goscia co tu duzo gadac :P Red Hotow tez nawet lubie:)

    OdpowiedzUsuń