Ah, jakże cudownie by było żyć w świecie Disneya! Ubierać
się przy pomocy zwierząt z pobliskiego lasu, przeżywać fantastyczne przygody,
mieć przezabawnego zwierzęcego przyjaciela, który na pewno umie mówić (głosem
znanej osoby) a do na koniec ożenić się z piękną księżniczką (po uprzednim
pozbyciu się teściowej – zazwyczaj złej czarownicy). Normalnie bajka! No, chyba
że przypadłaby nam w udziale rola czarnego charakteru: wtedy mamy przekichane
na całego.
|
30 z nich już
nigdy nie wyda z siebie demonicznego śmiechu |
Zacznijmy od tego, że główny wróg umiera w większości
produkcji z Disneya i to bynajmniej nie ze starości. Dlatego scenarzyści
Disneya często dwoją się i troją by ukazać śmierć Tego Złego w taki sposób by
nie naruszyć delikatnej psychiki dziecka – widza. Zazwyczaj więc wygląda to
tak, że biedaczysko jest strącane w przepaść i nie widać bezpośredniego momentu
jego śmierci. Ale czasami u scenarzystów do głosu dochodzi ich wewnętrzny
psychopata i przygotowują bardziej spektakularny zgon. Weźmy na przykład
takiego Frollo z „Dzwonnika z Notre Dame”. Nie dość, że spadając z katedry
Notre Dame rozplaskał się na ziemi, to jeszcze spadł w płomienie a na dodatek
przygniótł go jeszcze kamienny gargulec. To większa miazga niż to co z twarzą
Juniora zrobił Bruce Willis w „Sin City”. Na szczęście zgony nie są ograniczone
tylko i wyłącznie do upadków i to na nich chciałbym się skupić dzisiaj. Przed
wami: lista 5 najciekawszych, najbrutalniejszych i najstraszniejszych śmierci z
bajek Disneya!
Miejsce 5: Matka
Gertruda
Mamuśka, która zawsze wie lepiej od swojej córeczki –
Roszpunki wystąpiła w „Zaplątanych”. Mimo, że jej
śmierć nie wydaje się wyjątkowo drastyczna, to uwierzcie mi: to musiało boleć. Wyobraźcie sobie
zestarzeć się o kilkaset lat zaledwie w kilka sekund. Ból musiał być
niewyobrażalny – wystarczy spojrzeć na jej reakcję i grymasy, szczególnie gdy
naciągnęła miłosiernie kaptur na twarz. Podczas gdy wszystkie jej narządy w
przyśpieszonym tempie zamieniały się w pył, ona miała jeszcze na tyle sił żeby
szamotać się po całej wieży i (z małą pomocą) wypaść przez okno. Na ziemię
spadł jednak już sam pył w pelerynie a Matka Gertruda dołączyła w ten sposób do
grona naśladowców Obi-Wana. Tylko, że on nie wył jak potępiony. Aha.. jeszcze
jedno: całe szczęście, że nałożyła kaptur – zmiany jakie przeszła jej twarz
musiały być okropne. Nie możecie sobie tego wyobrazić? Nie musicie!
Ta znana scena z Indiany Jonesa IDEALNIE to ilustruje.
Miejsce 4: Arrow i
Scroop
MEGA niedoceniona „Planeta Skarbów” dostarcza nam aż
dwóch okropnych zgonów. Mimo, że śmierć obu tych „panów” nie jest pokazana na
ekranie, chciałbym rozważyć co się dzieje z nimi po tym jak wypadają poza
okręt. Zajmijmy się pierw Arrowem, któremu w udziale przypada
śmierć w czarnej dziurze. Zostaje on poddany procesowi znanemu jako „
spagettifikacja” (śmiejcie
się śmiejcie!), który mimo zabawnej nazwy jest okropną torturą. Pan Arrow
zostanie więc rozerwany w połowie (na wysokości kręgosłupa) przez panujące tam
różnice w grawitacji, ale przeżyje gdyż najważniejsze narządy pozostaną
nienaruszone. Pan Arrow dostał zatem miejsce w pierwszym rzędzie na spektakl pod
nazwą „rozrywanie ciała na poziomie atomowym”. Następnie to co zostało znowu
będzie rozerwane na pół I tak kilka lub nawet kilkaset razy – rozrywany na
coraz to mniejsze fragmenty. Okropność. Trochę lżej miał pan Scroop, który
poprostu odleciał w kosmos, gdzie jego ciało zostało zamrożone praktycznie w
ułamku sekundy. Ale zanim się to stało, jego olbrzymie gałki oczne zostały
wyssane z oczodołów. On sam natomiast, już po strasznej śmierci, skazany został
na wieczną wędrówkę przez pustkę kosmosu. Chyba, że, jako kosmita, jest w
stanie przeżyć w próżni: wtedy czeka na niego „tylko” lot przez nieprzeniknioną
czerń i śmierć w wyniku odwodnienia/głodu.
Miejsce 3: Urszula
Książe Eryk z „Małej Syrenki” parkuje statkiem w brzuchu
monstrualnie obleśnej Urszuli. I pomyśleć, że nas tak cholernie boli jak mamy
drzazgę w palcu… Przyjrzyjcie się 0:04 sekundzie filmiku: coś takiego książę
zamontował w jelicie Urszuli przebijając ją na wylot. Najbardziej wymowne jest
jej puste spojrzenie, świadczące o prawie natychmiastowej śmierci. Gdzieś w
najniższym kręgu piekła Vlad Palownik bije brawo.
Miejsce 2: Skaza
„Król Lew” dostarczył nam bardzo drastyczną scenę
śmierci. Skaza, został pożarty żywcem przez Hieny. Jeśli jest jedno czego mnie
nauczyło Animal Planet to tego, że Hieny często nie przejmują się czy ich
ofiara żyje czy nie gdy przystępują do ucztowania. W trakcie takiego posiłku hiena
wchodzi sobie do środka unieruchomionego zwierzęcia (pamiętajcie, że nadal
żywego) i zaczyna sobie wyjadać takie kęski jak wątroba. Do tego dodajmy siłę
szczęk pozwalającą bez problemu gryźć na kawałki kości a otrzymamy śmierć, przy
której śmierć w Żelaznej Dziewicy wydaje się jak zgon przez łagodne łaskotanie.
Tak więc zjedzony żywcem Skaza dostarcza nam okropnie drastycznych wrażeń (a
Herkulesowi
gustownego płaszczyka) ale to i tak nie jest według mnie najgorsze
co może spotkać czarnego charaktera.
Miejsce1: Dr
Facilier
Ten kawał skurczybyka z „Księżniczki i żaby” dostał to na
co zasłużył… a nawet chyba za dużo. Ja rozumiem, że zawieranie interesów z
duchami Voodoo to nie przelewki, ale gdy spod ziemi zaczynają wychodzić
zombi-laleczki, dookoła pojawiają się śpiewające upiorną pieśń Voodoo-maski i
gdy nawet Twój cień zaczyna robić pod siebie to wiedz że jest źle. Gdy oszalały
ze strachu Facilier jest wciągany przez nagrobek naprawdę zrobiło mi się go
żal. Wisienką na torcie jest jego mina, która pojawia się na nagrobku. Brr.. aż
mi się zimno robi. Co stało się z jego duszą? Mam nadzieję, że nigdy nie poznam
odpowiedzi na to pytanie.