poniedziałek, 31 grudnia 2012

Za co cenię Christophera Nolana.



Jestem przekonany, że część z was musiała usłyszeć to nazwisko w pewnym momencie tego roku: jeśli nie związane z premierą nowego filmu o Batmanie to użyte w promocji niektórych filmów na zasadzie „twórca inspirował się Nolanem”, albo „czuć ducha Nolana w tej produkcji”. Zanim jednak wyjaśnię co sprawiło, że zadedykowałem mu notkę to wypadałoby go przedstawić tym, którzy ten rok spędzili pod kamieniem czy w innej jaskini. A więc, Panie i Panowie poznajcie Christophera Nolana, reżysera.
Takie tam z nietoperzami
Jak na kogoś na kim wzoruje się w chwili obecnej połowa Hollywoodu, Krzysiek Nolan jako reżyser ma wyjątkowo ubogą filmografię: raptem siedem filmów (nie liczę krótkometrażowych). Ale jak wszyscy wiemy liczy się jakość a nie ilość (ci którzy pomyśleli „długość” powinni zgłosić się do najbliższej placówki medycznej) a z jakością akurat u naszego Krzyśka nie ma problemów. Zresztą co tu będę gadał, niech tytuły mówią same za siebie: „Memento”, „Incepcja” czy „Mroczny Rycerz” to już tak naprawdę klasyka kina; to są filmy które nie pozwalają o sobie zapomnieć (w czym często ja pomagam trując ludziom by w końcu obejrzeli „Memento”).

Wszystkie jego filmy cechują się niebanalną, ciekawie prowadzoną fabułą z zaskakującymi zwrotami akcji, ale to tak naprawdę postaci którymi Nolan zaludnia swoje produkcje skupiają na sobie pełnię uwagi widza. Są po prostu świetnie nakreślone i umotywowane z pełnym zapleczem psychologicznym. Jego Trylogia Batmana (każdy kto twierdzi, że będzie czwarta część Batmana niech w tym momencie sobie odpuści – będzie ale remake. Gacek też wystąpi w Justice League) jest chwalona przede wszystkim za głęboko zarysowane postaci i nacisk na ich psychologię.

Podejście Nolana do jego postaci rozeszło się szerokim echem po studiach filmowych w Fabryce Marzeń. Nagle bowiem okazało się, że główni bohaterowie w filmach nie muszą być płascy jak przewalcowana kartka papieru!, że mogą być kimś więcej niż palcem służącym do naciskania spustu broni z dołączonym do niego ładnym ciałkiem! (To niesamowite odkrycie kładzie się cieniem na karierze takiej np. Megan Fox, która tak naprawdę była chodzącymi cyckami). W iście mojżeszowej roli Nolan przynosi przykazania odnośnie kreacji postaci do lekko zagubionego ludu z Hollywoodu. A lud słucha, czego dowodem są inspirowane Nolanem, i do tego bardzo udane, produkcje jak „Skyfall” (który wczoraj zarobił na świecie miliard dolarów) czy „Looper”. Z tym drugim miałem o tyle ciekawy kontrast, że dzień wcześniej widziałem „Pamięć Absolutną”, w której z powodzeniem Collina Farrella można by zastąpić starym trampkiem od WF-u a i tak nikt by nie zauważył różnicy.

Ale to nie wszystko co nam dał i za co cenię Krzyśka Nolana. Jego podejście do wykorzystywania technologii w filmach, zarówno efektów specjalnych jak i wrażenia 3D, jest ewenementem dla całego Hollywoodu. Zapytany o stanowisko względem 3D Nolan powiedział: „Nigdy nie spotkałem kogoś komu podobałby się ten format i martwię się tym, że ktoś każe płacić ludziom więcej za coś czego nie lubią. Osobiście nie chcę kręcić w tej technice tylko po to, żeby ludzie byli zmuszani do płacenia więcej za bilety”. Z radości po przeczytaniu tego przesłałem Krzyśkowi mentalne przybicie piątki i postanowiłem chodzić na wszystkie jego filmy do kina. Co więcej, Nolan wyraźnie potępił takie filmy jak „Transformers 3” za kompletne odarcie z fabuły i zastąpienie jej bezmyślną orgią efektów wizualnych. Coś w tym jest bo czasami odnoszę wrażenie, że filmy pokroju „Avatara” czy właśnie „Transformersów” są tworzone tylko jako materiał do masturbacji dla grafików komputerowych.

Opinia Christophera brzmi to trochę jak hipokryzja - w końcu jego „Incepcja” zgarnęła Oscara za efekty specjalne. Sprawa jest trochę subtelniejsza bo Nolan nie potępia efektów generowanych komputerowo tylko postuluje mądrzejsze ich wykorzystanie – jako środek służący do przekonania widza, że ogląda coś prawdziwego a nie jako cel sam w sobie. Na poparcie tej teorii chciałbym wam przedstawić kilka przykładów tego jak Nolan podchodzi do efektów CGI, zaczynając od sławnej sceny walki z „Incepcji” - w obracającym się korytarzu. Otóż tam gdzie inni walnęliby efekty specjalne, Krzysiek pewnie powiedział: „a wiecie co? Obróćmy ten cholerny korytarz ręcznie.” Zbudowano więc cały korytarz od podstaw, wsadzono go w specjalne urządzenie do obracania, wciśnięto do środka aktorów i PRESTO! mamy jedną z najlepszych scen walki ever.


Zresztą, „Incepcja” to tak naprawdę festiwal sztuczek filmowych, które my widzowie wzięliśmy za efekty specjalne. Scena w Paryżu, gdy DiCaprio tłumaczy Ellen Page, że śni a potem kawiarenka wybucha im w twarz? To nie są efekty specjalne, naprawdę rzucano w nich odłamkami. Fontanna wody zmywająca DiCaprio na początku filmu? Też nie. A scena gdy woda w szklankach się przechyla? Specjalnie zbudowane na potrzeby tej sceny pomieszczenie, które przechylane było za pomocą siłowników. Nie no ale forteca w górach z końcu filmu to już na pewno efekty komputerowe? Prawda? Nie. Podobne podejście widać też np. w „Mrocznym Rycerzu”. Pamiętacie scenę, w której Batmanowi udaje się wywrócić CAŁĄ ciężarówkę? Zawsze się zastanawiałem jak osiągnięto ten efekt, a tu proszę – Nolan po prostu kazał wywrócić CAŁĄ ciężarówkę na środku ulicy w Chicago!

Podsumowując: cenię Christophera Nolana za jego tradycyjne podejście do filmów i uczciwość względem widzów. Kiedyś czytałem jak Spielberg powiedział, że w czwartej części Indiany Jonesa, użyje jak najmniej efektów specjalnych i wróci do korzeni – kręcenia z kaskaderami. A tu co? Kupa – dość średnie efekty specjalne i ogólnie średni film. Dopiero Nolan pokazał, że można w dzisiejszych czasach robić świetne filmy oparte na świeżych i często nowatorskich konceptach z doskonałymi kreacjami bohaterów. W czasach gdy powstają same sequele czy remake’i filmy takie jak „Prestiż” czy „Incepcja” udowadniają, że jest jeszcze nadzieja dla Hollywoodu. I za danie mi tej nadziei jestem wdzięczny.

4 komentarze:

  1. Hehehe "Memento" ^^ Już tyle słyszałam: "musisz to zobaczyć", że mam wrażenie, że już to widziałam xD

    Z ciężarówka pewnie kaskader też podpisał cyrograf jak w "Drive" ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. "ci którzy pomyśleli „długość” powinni zgłosić się do najbliższej placówki medycznej"

    Najlepiej do seksuologa :P

    Ogólnie to w 2013 roku chciałbym znaleźć pracę, która pozwoli mi zarobić na całą masą komiksów, książek i filmów. Poza tym pozwoli mi rozwijać moje pasje i będzie wymagała niewiele czasu, żebym mógł poświęcić wolny czas na konsumpcję tych wszystkich dóbr kultury.

    OdpowiedzUsuń
  3. też się zaczęłam zastanawiać czy w końcu widziałam to Memento czy też nie kurcze nie pamiętam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez apelacyjnie Christophera Nolana wielkim poetą jest! Tfu, reżyserem.

    Jednak mam pewną uwagę, bo wbrew temu co piszesz grafiki 3D nie tworzy się przez masturbacje, co najwyżej oglądający mogą ;)

    OdpowiedzUsuń